Przejdź do treści

Opublikowano: 03.11.2021 15:46

Student PW walczy o start w igrzyskach olimpijskich w Pekinie

Marek Kania łączy uprawianie wrotkarstwa i łyżwiarstwa

Od dziecka jeździ na rolkach i łyżwach. Do niedawna – bez wielkich sukcesów. Ale od roku zaczęło się to zmieniać. Tak bardzo, że Marek Kania – student Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa – jest dzisiaj w kadrze narodowej panczenistów i ma szansę na występ w najważniejszej imprezie sportowej świata.

W niedawno zakończonych mistrzostwach Polski zajął czwarte miejsce na 500 m, ustępując m.in. Piotrowi Michalskiemu i Arturowi Nogalowi – doświadczonym i utytułowanym reprezentantom Polski. Gdyby pojechał na miarę swojego rekordu życiowego (ustanowionego zresztą w tym sezonie), miałby medal. Uzyskany wynik trudno jednak uznać za rozczarowanie. Wręcz przeciwnie. Jeszcze rok temu Marek Kania był o 1,5 sekundy wolniejszy. Na tak krótkim dystansie to przepaść.

Na 1000 m nasz student był piąty. Tuż za powracającym do rywalizacji Zbigniewem Bródką – mistrzem olimpijskim z Soczi na 1500 m.

– Jest lekki niedosyt, że nie udało mi się zdobyć medalu mistrzostw Polski, ale i tak jestem bardzo zadowolony z wyników – mówi Marek Kania. – W zeszłym roku nawet bym nie pomyślał o tym, że tak szybko dołączę do czołówki krajowej. Cel, który sobie założyłem na te zawody, został osiągnięty. To czwarte i piąte miejsce daje mi możliwość startu w Pucharach Świata w tym sezonie.

Olimpijskie marzenie

Po ubiegłorocznych mistrzostwach Polski Marek Kania planował zakończyć starty w łyżwiarstwie szybkim i skupić się na swojej drugiej sportowej pasji – rolkach. Ale obiecujące wyniki sprawiły, że zaczął trenować z kadrą narodową sprinterów, a przed tym sezonem dołączył do niej na stałe. Dzisiaj marzy o starcie w igrzyskach olimpijskich w Pekinie.

– Start w igrzyskach olimpijskich to marzenie chyba każdego sportowca – zwraca uwagę nasz student. – W końcu ta prestiżowa impreza odbywa się raz na cztery lata, a możliwość startu ma tylko nieliczna grupa najszybszych zawodników. W tym roku kwalifikacjami na igrzyska będą wyniki z czterech pierwszych Pucharów Świata, które odbędą się w ciągu najbliższych pięciu tygodni w Polsce, Norwegii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Żeby się zakwalifikować, muszę się znaleźć w najlepszej trzydziestce zawodników ze świata i w najszybszej trójce z kraju. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, ale dam z siebie wszystko i mam nadzieję, że się uda.

Studia i sport

Igrzyska to teraz cel numer 1. Żeby poświęcić mu całą uwagę, Marek Kania wziął urlop dziekański. Automatyka i robotyka muszą trochę poczekać.

– Podoba mi się studiowanie na PW – opowiada. – Nauka jest dobrą odskocznią od sportu, a zagadnienia, o których się uczę, są ciekawe, więc chętnie do nich wracam. Jestem na uczelni już czwarty rok, z czego tylko jeden miałem stacjonarnie. Po skończeniu pierwszego roku wziąłem urlop dziekański i wyjechałem wraz z rodzeństwem do Włoch, żeby trenować na rolkach.

W czasie pobytu we Włoszech wybuchła pandemia.

– Gdy wróciłem po urlopie na drugi rok studiów, miałem wszystkie zajęcia zdalnie, co poniekąd ułatwiło mi łączenie studiowania i treningów, ponieważ mogłem być na obozach sportowych i jednocześnie zaliczać wszystko na studiach – wspomina Marek Kania. – Teraz, gdy wróciły studia stacjonarne, nie mógłbym całkowicie poświęcić się treningom. W tej chwili mam skończone dwa lata inżynierki i jestem na drugim urlopie dziekańskim. Łączenie studiowania na PW i treningów na wysokim poziomie nie jest łatwe i często trzeba załatwiać dużo spraw indywidualnie. Na szczęście większość profesorów prowadzących zajęcia przychylnie podchodzi do mojej sytuacji.

Podobne tematy: